Blog poświęcony projektom Wolontariatu Europejskiego realizowanym przez Centrum Inicjatyw UNESCO. Znajdziecie tutaj informacje o projektach, na które wysyłamy wolontariuszy oraz tych, które sami organizujemy. Chcesz wyjechać na wolontariat? Nasz blog jest idealnym miejscem, aby przeczytać relacje "z pierwszej ręki". Chcesz dowiedzieć się czym się zajmujemy? Zapraszamy do lektury bloga i odwiedzenia naszej strony www.unescocentre.pl.
wtorek, 2 sierpnia 2016
piątek, 22 lipca 2016
GOODBYEs...
We are at the end of the second summer school and I don’t know what to feel right now!
I’m happy about how it went the all school, children opened to us and changed from the ones we met the 11th of July.
I’m sad because I was getting used to all of them and say goodbye is always a little bit sad. Starting from the youngest ones Oliwia, Łucjia and Hubert to the oldest ones, the two Julia, Michał, Hania and so on…I will miss all of them and I’m sure this is going to influence the way I will look at the new incomers. J
I have also to say that I’m proud of myself because I was able to manage the actitivies and to involve everyone in the actitivies. I don’t say it has been easy, on the contrary this put me to the test and measure what I can and can’t do. So, yeah, I’m proud!
Anyway, despite everything we collected good memories and learnt new things for sure. From the day about tolerance, when we watched one of my favourite cartoon Zootopia, to the anatomy day, children had the chance to go deeper about topics that are important in daily life but no one is paying too much attention on them. Tolerance is a concept that is given from society but not everyone can explain the real meaning and what really surprised me was that while we were talking about stereotypes, children could give a perfect definition about what a stereotype is but actually they didn’t really have any!
The week run so fast but thanks to Mariam we also had the chance to know something more about our bodies, from the organs and their functioning to the way we should eat to live a healthy life.
After almost two weeks of bad weather we also had the chance to go outside for some outdoor activities, we played a lot on the playground usually making team-games so that through competition they were improving their skills to cooperate inside the group.
We ended the summer school in the proper way! Everyone brought some sweets, snaks and drinks so that we could do a goodbye party, but the “party” could start before the tasks of the city game were done! J Everyone made a good job so we awarded them with diplomas designed from ourselves and children were really happy to receive them.
The day and the school so was really over, last group pictures as memories and last hugs and kisses. I will bring all those children in my memory and I wish all of them good luck!
poniedziałek, 18 lipca 2016
First week
15th of July. On the way to Berlin
with Vanessa and Tamta, I’m looking back to the last two weeks since I came to
Poland, Wrocław precisely. I arrived from Bologna after a crazy week between my
last exam at the university and packing for
the new challenge of this year: volunteer in a summer school for children in
Poland. When I told to my family that I would pack again to go away for other
two months they stared at me asking “why?”
but as soon as I explained what the project was about they were
as enthusiast as was I. So I finished my exams, I packed, said
goodbye to my Italy and landed in the wonderful coloured city of Wroclaw. I
spent the first days to get used to the new city but it was love at first
sight, the colours, the people, the atmosphere, the food…everything was so
different but so familiar at the same time (probably because of the hundreds
Italian restaurants in the city centre!). I spent the first few days
waiting for the other three voluteers that would have become my flatmates,
roommate, collegues and friends for the next two months. I was wondering about
these georgian girls and the other italian, if they would have been cool,
friendly and so on, and I have to say that I’m really lucky because we are
going well along til now.
One of the hardest part of these two
weeks has been the training week. For one week, with the girls and the
coordinators, Justyna and Sebastian, we prepared the activities to do during
the summer school. The days were going around topics, energizers, expectations, fears, activities, games, and so
on. I have to confess that it has been really exhausting for me because I never
had to organize nothing like that, if I had to prepare a summit about international
relations, I think I could have done it in a blink of an eye, but non-formal
education has never been my major or my field. After the first two meetings I
was really demotivated, I knew nothing about this kind of job but then I took
it as a challenge and finally after one week everything worked out and we had a
sort of “agenda” to follow for the first summer school.
Like that it could sound that the
hardest part was gone, but I was completely wrong, because during the weekend
before the beginning of the activities I was really nervous. Doubts like what
if the kids wouldn’t like the activities, what if they would get bored, what if
we won’t be able to manage them...any kind of possible problem was rising in my
mind. Then Monday came, alarm set at 8, breakfast, get dressed, out of home at
9 so that we won’t be late, arrive to the Ekozentrum (where the summer school
is taking place) and waiting for the children. After some minutes after we
arrived at the centre, the kids started to arrive one by one, shy and curious
about us. As first day, it didn’t go so bad, til the end I was worried that
they would get bored but at the end, when we asked them about the day, their
responses were almost positive. Monday was gone and all my worries with it; of course,
the following day we still had some esitations but nothing that couldn’t be
forgiven for such beginners like us.
Right now one week of summer school
is gone as well, and we spent really good days with the children. We had the
day about our countries, the one about cultures and those about ecology, sometimes
has been difficult to communicate with the children but those were marginal
limits at the end and everything worked out and we had also fun. Of course, we
are still not professionals but I want to be optimist and see that there
are ways of improvements from us and the next weeks will be easier to manage.
From now that’s all and Berlin is calling!
Michelina
poniedziałek, 11 lipca 2016
wtorek, 2 lutego 2016
Koniec i początek - Marta
Rok temu rozpoczynał się mój
wolontariat w Stowarzyszeniu Zmergo. Po porzuceniu pracy w korporacji i
szybkiego spakowania walizki marzyłam o spacerach wzdłuż morza i oddychania
świeżym powietrzem w odróżnieniu od tego krakowskiego. Wtedy nie myślałam, że moja
życie przez najbliższe 12 miesięcy zmieni tak bardzo.
Jako wolontariusz zdobyłam
doświadczenia w organizacji eventów, pracy w zespole i efektywnego planowania
swoim czasem. Poza tym zarządzanie stroną facebookową mojej organizacji dało mi
możliwość poszerzania wiedzy na temat ochrony środowiska oraz ekologii.
Dodatkowo zajmowałam się projektami w zakresie programu Erasmus+ - „wysłałam“
cztery osoby z Chorwacji na EVS, co dało mi niesamowitą satysfakcję, że mogli
doświadczyć tego co ja. Napisałam także projekt treningu, który czeka na
zaakceptowanie, jak i inne projekty gdzie moja organizacji ma być partnerem. W
Chorwacji też po raz pierwszy organizowałam konferencję prasową i udzielałam
wywiadu do telewizji (po chorwacku). Podsumowując, zdobyłam wiele nowej wiedzy
na temat funkcjonowania organizacji pozarządowych, zarządzania projektami oraz rozwinełam
swoje umiejętności personalne i kompetencje zawodowe. Pisząc moj Youthpass
zdałam sobie sprawę ile tego wydarzyło się w tym roku i ile tego się nauczyłam.
Moje życie zmieniło się także w
strefie personalnej. Drugi wolontariusz pochodzący z Hiszpanii i mój
współlokalor, dzisiaj jest moją drugą połówką. Po wielu rozmowach i rozterkach
postanowaliśmy kontynuować nasze życie w Chorwacji pomimo wielu przeszkód. Na początku
nie wiedzieliśmy gdzie znaleźć mieszkanie i gdzie będziemy pracować, jednak
dzięki naszej determinacji drzwi do szczęścia zaczęły się powoli otwierać. W
realizacji tego planu pomogła nam nasza mentorka, która znalazłam nam tanie
mieszkanie oraz organizacja Zmergo, która zaproponowała mi pracę na 5 miesięcy
po zakończeniu naszego EVS-u.
Dzisiaj pisząc ten tekst siedzę w
nowym mieszkaniu otoczonym przez zielone wzgórza i z widokiem na morze. Wczoraj
do Opatiji przyjechali nowi wolontariusze, których pracę będę wspierać i
pomogać przy realizacji ich projektu. Jutro zamiast o 9, zaczynam pracę o 7:30,
a czekam na mnie sporo obowiązków.
EVS jest szansą dla każdego na
zmianę życia i to od was zależy jak wykorzystacie swój czas. Nie warto czekać,
aż pojawią się możliwość – trzeba tych możliwość szukać, walczyć o nie i nigdy
się nie poddawać.
niedziela, 24 stycznia 2016
Wystawa podsumowująca EVS Marty
Ostatnie
tygodnie mojego pobytu w Chorwacji spędziłam na organizacji wystawy
podsumowującej 12 miesięcy pracy w organizacji Zmergo oraz wielu podróży. Razem
z drugim wolontariuszem, Samuelem, postanowiliśmy uroczyście zakończyć nasz EVS
i nie dać o sobie zapomnieć mieszkańcom Rijeki i Opatiji.
Otwarcie
wystawy zaplanowaliśmy na 15 stycznia. Od początku do końca cała organizacji
tego wydarzenia zależała od nas i byliśmy w pełni odpowiedzialni za każdy
szczegół. Było to niemałe wyzwania wymagające dobrego zarządzania czasem oraz
dostępnym zasobami.
Pierwszym
krokiem było znalezienie miejsca na naszą wystawę. Ponieważ budżet mieliśmy dość
ograniczony szukaliśmy miejsca, gdzie można zorganizować wystawę bezpłatnie,
ale które jednocześnie znajduje się w centrum Rijeki i odwiedzane przez młodych
ludzi. W końcu wybór padł na studencką galerią w jednym klubie
muzyczno-kulturalnym o nazwie Palach. Po oglądnięciu pomieszczeń oraz
uzgodnienia szczegółów z kierowniczką galerii mogliśmy zabrać się za przygotowywanie
materiałów na wystawę.
Przez
kilka dni wybieraliśmy najlepsze zdjęcie z naszej całorocznej kolekcji. W tym
etapie dochodziło do kilku konfliktów, które jednak rozwiązaliśmy konsensusem.
Następnie Samuel zajął się przygotowaniem zdjęć do wywołania, a ja kontaktem z
firmą drukarską oraz stroną finansową. Nie ograniczyliśmy się jedynie do zdjęć,
ale także stworzyliśmy dwa filmy będące przeglądem naszych nagrań z całego
roku, szczególnie z naszych podróży autostopem po Chorwacji i Czarnogórze.
Gdy
materiał do wystawy był gotowy zajęliśmy się promocją. Artykuł napisany przeze
mnie i promujący otwarcie naszej wystawy pojawił się na lokalnych portalach
oraz w jednej z gazet. Co więcej ku naszemu zaskoczeniu także lokalna telewizja
przyjechała do naszego biura i mogliśmy prosto do kamer zachęcić do odwiedzenia
naszej wystawy. Dziennik, w którym się pojawiliśmy możecie zobaczyć tutaj:
Na
dzień otwarcia wystawy zaplanowaliśmy prezentację programu wolontariatu
europejskiego oraz naszych aktywności w czasie trwania projektu. Nie obyło się
też bez cateringu przygotowanego przez nas – polskich zapiekanek i wódki oraz
hiszpańskiej tortilli i sangrii.
W
końcu nadszedł długo oczekiwany dzień 15 stycznia. Rano gotowanie, szybki
makijaż i zawiezienie wszystkiego do galerii. Otwarcie przewidziane było na
godzinę 19, ale jeszcze przed rozpoczęcie udzieliliśmy wywiadu do kamery dla
lokalnego portalu.
Po prezentacji został już tylko
czas na przyjemności – jedzenie, picie, oglądanie zdjęć i filmów. Na otwarcie
przyszło sporo młodych ludzi, którzy byli także zainteresowani EVSem.
Najlepszym uczuciem było spotkanie się z naszymi przyjaciółmi. Wystawę można
było zwiedzić jeszcze przez tydzień po otwarciu. Ku naszemu zaskoczeniu w ciągu
tego tygodnia odwiedziły nas dwie osoby, które zabierały się na stop w czasie
podróży. Było to niesamowite uczucie! I wspaniałe zakończenie mojego EVS-u...
Nasze filmy:
Subskrybuj:
Posty (Atom)