środa, 22 kwietnia 2015

Podróże wolontariackie

Mieszkając w tak pięknym kraju jak Chorwacja i będąc otoczonym przez niezwykłą 
przyrodę i krajobrazy ciężko wysiedzieć w jednym miejscu. Dlatego też kiedy tylko 
nadarzy się ku temu okazja, staram się podróżować i odkrywać nowe miejsca oraz 
chorwacką kulturę. 




Po 3 miesiącach intensywnej pracy od poniedziałku do piątku,  kiedy nadeszły święta 
Wielkanocne wreszcie mogłam opuścić spokojną Opatiję i odkryć nowe miejsce… 
Razem z moim współlokatorem Samuelem wyruszyliśmy do Ljubljany, położonej 
zaledwie 100 km od Opatiji. Skoro EVS to przygoda, moje podróże też takie powinny 
być. Zamiast więc standardowo pojechać publicznymi środkami transportu, my 
wybraliśmy udaliśmy się do Ljubljany „na stopa”. Taki sposób podróżowania na 
Bałkanach nie jest zbyt popularny. Nam jednak udało się dotrzeć do celu w niecałe 2 
godziny. 




Po drodze jeden z naszych kierowców zaprosił nas na kawę i w czasie rozmowy okazało się, że pracuje z osobami uzależnionymi od narkotyków. Co roku w ramach terapii jeżdżą oni do Hiszpanii do miasta, w którym Samuel studiował przez 3 lata. Nasz następny wybawca na drodze jechał do Ljubljany, aby odebrać swojego kolegę, który wracał z… Wrocławia. Zabrał nas do samego centrum miasta, gdzie przywitało nas pełne słońce i uśmiechnięci ludzie. 





Ljubljana to jedna z mniejszych europejskich stolic. Jest to miasto pełne alternatywnej kultury, otwartych ludzi i niezwykle odprężającej atmosfery. Nad centrum wznosi się zamek, z którego roztacza się przepiękny widok na całe miasto oraz otaczające go góry. W Ljubljanie spotkaliśmy się z czterema innymi wolontariuszkami z Chorwacji. W szóstkę spędziliśmy świetny weekend na odkrywaniu miasta oraz okolicznych miejscowości – Bled i Bohinj – słynących z przepięknych jezior. Pierwszy raz w Słowenii miałam okazję spróbować burgera z … mięsa konia (podobno jedno z najzdrowszych mięs) oraz przepysznego ciasta o 

nazwie „kremšnita”.





Z Ljubljany do Opatiji wróciliśmy z Lisą i Federicą. W poniedziałek wielkanocny zamiast oblewania się wodą (o tej tradycji nikt nie słyszał w Chorwacji), wybraliśmy się wszyscy na inne oblewanie, a mianowicie festiwal wina odbywający się w niewielkim miasteczku na Istrii – Gračisce. Za przyzwoitą cenę 70 kun (około 35 zł), można przez cały dzień delektować wina z lokalnych winiarni. Na początku wszystko przebiega dość spokojnie, każdy dostaje swój kieliszek i książeczkę z opisem win. Jednak po kilku godzinach  humory są coraz lepsze, starszych ludzi i dzieci jest coraz mniej na rzecz młodych. Międzyczasie spotkaliśmy też kierowcę, który zabrał nas do Ljubljany… Zabawa trwała od godzin porannych do wieczornych… Najgorszy był jednak powrót do pracy następnego dnia… 






EVS jest niezwykłą okazja do odkrywania drugich kultur i przepięknych miejsc z  perspektywy lokalnej a nie turystycznej. Po kilku miesiąca mogę w pełni przyznać, że 

czuję się jak w domu, rozumiem tutejszy język i mogę liczyć na wsparcie i pomoc wielu osób.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz